NICOLAUS COPERNICUS THORUNENSIS - KOPERNIKAŃSKI PORTAL NAUKOWY
NCT » Archiwum » Pisma ekonomiczne » Monete cudende ratio - Zasady bicia monety (ok. 1526) »

Monete cudende ratio - Zasady bicia monety (ok. 1526) - tłumaczenie

[przed kwietniem 1526 r.]

Następnie rada starszych Prus o odnowieniu pruskiej monety.

Choć nieskończona jest ilość plag, które zazwyczaj powodują upadek królestw, księstw i rzeczypospolitych, to (moim zdaniem) najgorsze są cztery: niezgoda, śmiertelność, jałowość ziemi i podły pieniądz. Trzy pierwsze są tak oczywiste, że wszyscy dobrze wiedzą, iż tak właśnie jest; ale czwartą, która dotyczy pieniądza, uznają tylko nieliczni, i to najmądrzejsi, ponieważ doprowadza do upadku rzeczypospolitych nie od razu i nie za pomocą jednego ciosu, ale stopniowo i jakby skrycie.

Moneta jest to bowiem złoto lub srebro z wytłoczonym znakiem, służy zaś do oznacza- nia ceny kupowanych i sprzedawanych rzeczy zgodnie z przepisem ustanowionym w danej rzeczypospolitej lub przez tego, kto nią rządzi.

Jest zatem moneta jakby jakąś powszechną miarą oszacowania. To zaś, co ma być miarą, musi zawsze zachowywać trwałą i ustaloną wielkość. Inaczej z konieczności zakłóca się porządek w rzeczypospolitej, wielokrotnie też okrada się kupujących i sprzedających, jak gdyby łokieć, korzec czy waga nie zachowywały ustalonej wielkości. Tę zatem miarę uważam za oszacowanie samej monety, a choć podstawą oszacowania jest dobra jakość metalu, winno się jednak odróżnić od tego oszacowania wartość. Może bowiem moneta być oszacowana wyżej niż materiał, z którego jest zrobiona, i odwrotnie.

Potrzebne jest zaiste rozporządzenie dotyczące monety. Wymiana towarów mogłaby się wprawdzie dokonywać tylko na podstawie wagi złota lub srebra, skoro za powszechną zgodą złoto i srebro wszędzie jest w cenie; jednak z powodu wielu niedogodności wiążących się z koniecznością noszenia zawsze wagi, a i z tego powodu, że nie wszyscy od razu rozpozna- ją rzetelność złota i srebra, ustalono, że na monecie wybija się publiczną pieczęć, która ma oznaczać, że posiada odpowiednią ilość złota lub srebra, i przydawać jej wiarygodności.

Zwykle do monety, zwłaszcza zaś srebrnej, dodaje się miedzi, z dwóch (jak sądzę) powodów: to znaczy, aby mniej była narażona na chytrość tych, którzy ją gromadzą i przetapiają co by się działo, gdyby była z czystego srebra; po drugie, aby pokruszone na drobne kawałki i fragmenty srebro zachowywało, z pomocą przymieszki miedzi, odpowiednią mnogość. Można dodać i trzecią przyczynę: to znaczy, aby moneta wskutek częstego użycia nie wytarła się i nie uległa szybko zniszczeniu, lecz wsparta miedzią trwała dłużej.

Oszacowanie zaś monety wówczas jest trafne i sprawiedliwe, gdy zawiera ona nieco mniej srebra lub złota niż wartość tego, co się za nią kupuje, mianowicie tyle [mniej], ile trzeba by odjąć na koszty dla mincerzy. Winien bowiem znak dodawać nieco godności samemu kruszcowi.

[Moneta] traci wartość najczęściej z powodu zbyt wielkiej ilości, mianowicie jeśli taka ilość srebra zostanie w postaci monet wypuszczona, że samo srebro bardziej jest przez ludzi pożądane niż pieniądz. W ten sposób ginie znaczenie monety, kiedy nie można za nią kupić tyle srebra, ile go sama zawiera, i widzi się korzyść w wytopieniu srebra niszcząc monetę. Lekarstwem na to jest zaprzestanie bicia monety, póki sama nie wróci do równowagi i nie stanie się od srebra droższa.

Zmniejsza się też wartość [monety] na różne sposoby, albo z powodu niedoskonałości samego materiału, to znaczy gdy przy zachowaniu wagi monety dodaje się więcej niż trzeba miedzi do srebra, albo z powodu niedokładności wagi, choć tyle, ile należy dodane jest miedzi do srebra, albo - co jest najgorsze - z obu powodów razem. Traci poza tym na wartości wskutek długiego używania i niszczeje, i z tego tylko powodu winna być odnawiana i odświeżana. Poznaje się to po tym, że niekiedy można znaleźć w monecie mniej srebra niż go na nią kupiono. W czym słusznie widzi się niedostatek monety.

Po przedstawieniu tych ogólnych uwag o monecie, przechodzimy do konkretnej, pruskiej, pokazując najpierw, w jaki sposób tak bardzo straciła na znaczeniu. Krąży zaś pod nazwami grzywien, szkojców itd. A pod tymi samymi nazwami kryją się też jednostki wagi. Grzywna-jednostka wagi bowiem jest to pół funta, a grzywna jako ilość [pieniądza] to 60 szelągów, co powszechnie wiadomo. By zaś ta sama nazwa monety i jednostki wagi nie powodowała nieporozumień, gdziekolwiek mówię o grzywnie, rozumiem przez to ilość [pieniądza]. Pod nazwą zaś funta rozumiem ciężar dwóch grzywien, za pół funta zaś przyjmuję ciężar jednej grzywny.

Znaleźliśmy zatem w dawnych protokołach i dokumentach, że za rządów Konrada von Jungingena, to jest niedługo przed grunwaldzką wojną, pół funta, to znaczy grzywnę czystego srebra, kupowało się za dwie grzywny pruskie i osiem szkojców, gdy mianowicie do trzech części czystego srebra dodawano czwartą część miedzi, a z pół funta tego stopu robiono 112 szelągów. Dodano do tego 1/3, to znaczy 37 szelągów i 1/3, co daje sumę 149 i 1/3 szelągów, ważącą jedną bess, tj. 2/3 funta, czyli 32 szkojce, co z pewnością obejmowało trzy części (i była tam połowa funta czystego srebra). Lecz, jak już zostało powiedziane, wartość tej monety wynosiła 140 szelągów z połowy funta. Pozostała część wartości, czyli brakujące 9 i 1/3, dodano szacując monetę. Zatem jej oszacowanie zostało odpowiednio przyporządkowane wartości.

Pieniądze tego rodzaju są to: [monety] Winrychowe, Ulrychowe i Konradowe, i niekiedy znajduje się je w skarbcach jeszcze dzisiaj. Następnie, po klęsce Prus i wspomnianej wojnie upadek państwa z każdym dniem bardziej odzwierciedlał się w monecie. Szelągi Henryka bowiem, choć podobne do wyżej opisanych, nie zawierały srebra więcej nad 1/3. Powiększał się ten błąd, aż zaczęto postępować odwrotnie: do trzech części miedzi dodawać czwartą srebra, tak że moneta winna się nazywać nie srebrna lecz słuszniej miedziakiem, zachowała jednak wagę 112 szelągów z pół funta. Gdy zaś w żadnym wypadku nie należy wprowadzać nowego, dobrego pieniądza, a jednocześnie zachowywać starego, podlejszego, o ileż większym błędem jest wprowadzać nowy gorszy pieniądz, który nie tylko skaził dawny, ale - że tak powiem - wypędził. Gdy chciano ten błąd naprawić za mistrza Michała i Rusdorfa, i poprawić monetę, bito nowe szelągi, które teraz nazywamy groszami. Ponieważ jednak uważano, że nie można wycofać starych gorszych monet bez straty, pozostawiono je wraz z nowymi, co było wielkim błędem. Dwa stare szelągi szły za jeden nowy i stało się tak, że dla ludu były w użyciu dwie grzywny: 10 znaczy nowych szelągów i starych, nowa grzywna nowych szelągów, czyli dobra, i stara grzywna starych szelągów, czyli lekka - jedna i druga po 60 szelągów; denary zaś pozostawały w użyciu tak, że za stary szeląg dawano za- ledwie 6, za nowy zaś 12, gdyż - jak łatwo się domyślić - od początku dwanaście denarów składało się na jeden szeląg. A tak jak my liczbę 15 nazywamy mendlem, tak w większości niemieckich ziem zachowała się nazwa szeląg dla oznaczenia liczby 12.

Nazwa zaś nowych szelągów dotrwała aż do czasów, które pamiętamy; w jaki sposób natomiast powstały grosze, powiem niżej.

Tak 8 grzywien po 60 nowych szelągów zawierało jeden funt czystego srebra, co dosyć jasno wynika z ich składu. Składają się bowiem w połowie z miedzi i w połowie ze srebra, a zatem ich 8 grzywien po 60 szelągów waży blisko dwa funty. Stare zaś równe są im, jak mówiliśmy, co do wagi, ale mają połowę wartości. Ponieważ zawierały tylko 1/4 srebra, 16 grzywien zawierających funt czystego srebra ważyło cztery razy tyle. Później zaś, gdy zmieniło się położenie ojczyzny, gdy miasta otrzymały prawo bicia monety i same zaczęły korzystać z nowego przywileju, zwiększyła się ilość pieniędzy, ale nie ich dobroć, i zaczęto dodawać w starych szelągach piątą część srebra do czterech miedzi, aż doszło do tego, że 20 grzywien wymieniano za funt srebra. Tak, ponieważ owe nowe szelągi były lepsze, z nowych szelągów robiono przeszło dwa razy tyle szkojców, że już ich liczono na lekką grzywnę 24. Zginęła zatem 1/5 dobrego pieniądza w grzywnie. Potem zaś, skoro nowe szelągi przemienione już w szkojce znikły, dlatego że zostały przyjęte nawet przez Marchię [Brandenburską], chciano odwołać oszacowanie groszy, to znaczy trzech szelągów, co było wielkim błędem i [stało się tak] tylko wskutek wprost niegodziwej uchwały panów rady, tak jakby Prusy nie mogły się bez nich ostać, choć nie były lepsze od 15-denarowych monet będących w obiegu. Podczas gdy już sama wielka ilość także obniżała ich oszacowanie, różniły się bowiem grosze od szelągów o 1/5 lub 1/6 ustalonej [wartości] i wskutek błędnego i nietrafnego oszacowania ujmowały znaczenia szelągom. Trzeba było w ten sam sposób pomścić niesprawiedliwość, którą szelągi wcześniej wyrządziły groszom i zmusiły je, by te stały się szkojcami. Biada wam jednak Prusy, które za złe rządy rzeczypospolitej płacicie karę w postaci, niestety, swej zguby. Zatem, choć jednocześnie spadają oszacowanie i wartość pieniędzy, nie zaprzestano jednak bicia monety, a gdy nie starcza na wydatki, których wymagało wcześniej bicie podobnej, [moneta] wprowadzona później zawsze jest gorsza od wcześniejszej; umniejsza i niszczy ona jakość poprzedniej, aż oszacowanie szelągów proporcjonalnie zeszło się z wartością groszy i w końcu wypadają 24 grzywny lekkie na jeden funt srebra.

Musiała wszakże pozostać choćby resztka jakiejś wartości monety, skoro nie myśli się o jej odnowieniu. Lecz obyczaj czy też swoboda fałszowania, umniejszania wartości i psucia monety nie mogły ustać i zaraz dzisiaj nie ustaną. Ze wstydem bowiem i bólem mówimy, jaka stanie się [moneta] w przyszłości i jaka jest teraz. Tak bowiem dzisiaj spodlała, że 30 grzywien zawiera zaledwie jeden funt srebra. Jeśli się zaś temu nie zaradzi, cóż innego pozostaje jak nie to, że w przyszłości Prusy, nie mające złota ani srebra, będą miały wyłącznie monetę miedzianą. Wskutek tego szybko zniknie handel z obcymi kupcami i wszelkie interesy. Któż bowiem z obcych kupców zechce wymieniać swój towar za monety z miedzi? Wreszcie, kto z naszych ziomków, gdy będzie w cudzych krajach, za tę samą monetę będzie mógł kupić obce towary? Ci, od których to zależy, z pogardą traktują tę niezmierną klęskę rzeczypospolitej pruskiej i najdroższej ojczyźnie, wobec której mają, po Bogu, najwięcej zobowiązań, a winni są też i życie jej ofiarować, wskutek rosnącego z dnia na dzień niedbalstwa pozwalają nędznie upaść i zginąć.

Gdy więc pruska moneta, a przez nią cała ojczyzna, cierpi na tak liczne schorzenia, tylko złotnicy i ci, którzy znają się na jakości kruszców, czerpią z tego nieszczęścia korzyści. Wybierają bowiem z przemieszanych monet te dawne, a wytopione z nich srebro sprzedają, otrzymując od nieświadomego pospólstwa zawsze więcej srebra w mieszanej monecie. Skoro zaś znikają już zupełnie owe dawne szelągi, wybierają najbliższe im jakością pozostawiając stos gorszej monety. Stąd owa powszechna i nieustająca skarga, że złoto, srebro, chleb, wynagrodzenie służby, wyroby rzemieślników i wszystko, czego ludzie potrzebują, przekracza zwykłą cenę. Myślimy jednak opieszale i nie zdajemy sobie sprawy, że powszechna drożyzna jest skutkiem podłości pieniądza. Wszystko bowiem drożeje albo tanieje stosownie do stanu pieniądza: zwłaszcza złoto i srebro, których wartość wymierzamy nie w mosiądzu lub miedzi, lecz w złocie i srebrze. Złoto bowiem i srebro określamy jako podstawę pieniądza, od której zależy jego oszacowanie.

Ktoś jednak może dowodzić, że licha moneta jest dla ludzi dogodniejsza w użyciu, jakoby przychodząc z pomocą ludzkiej biedzie, czyniąc chleb tańszym i zapewniając łatwiej inne rzeczy potrzebne ludziom do życia. Z powodu dobrego pieniądza zaś wszystko drożeje, a chłopi i ci, którzy zobowiązani są do płacenia rocznego czynszu, obciążeni są bardziej niż zwykle. W nadziei na prywatny zysk pochwalą taką opinię ci, którzy mieli dotąd prawo bicia monety; nie będą jej też zapewne ganić kupcy i rzemieślnicy, którzy niczego z tego powodu nie tracą, ponieważ sprzedają swoje towary i wyroby stosownie do wartości złota i im moneta jest mniej warta, o tyle jej więcej za nie żądają. Jeśli wszakże wezmą pod uwagę powszechny pożytek, nie będą mogli z pewnością zaprzeczyć, że wartościowa moneta jest zbawienna nie tylko dla rzeczypospolitej, ale też dla nich samych i dla ludzi wszystkich stanów, niewiele warta natomiast jest szkodliwa. Można to uzasadnić wieloma argumentami, a nawet mówimy, że jest to prawda, na podstawie doświadczenia - nauczyciela życia. Widzimy bowiem, że te kraje najbardziej rozkwitają, które mają dobrą monetę, upadają zaś i giną te, które używają gorszej. Rozkwitały zaiste i Prusy wówczas, gdy jedną grzywnę pruską kupowano za dwa floreny węgierskie. I kiedy, jak już było powiedziane, dwie grzywny pruskie i 8 szkojców wymieniano za pół funta, to jest za grzywnę czystego srebra. Tymczasem zaś, gdy moneta z dnia na dzień tracąc na wartości upadła, i nasza ojczyzna z powodu tej plagi i innych nieszczęść została doprowadzona niemal do ostatecznej zguby.

Wiadomo poza tym, że tam właśnie, gdzie używa się dobrej monety, rozkwitają sztuki i rzemiosła, a także panuje obfitość wszystkiego. Przeciwnie zaś, gdzie używa się podłej monety, panuje lenistwo, gnuśność i niedbała bezczynność, zaniedbuje się zarówno uprawianie sztuk, jak i wrodzone talenty, ginie nawet obfitość rzeczy. Jeszcze ludzie nie zapomnieli, że zboże i chleb kupowano w Prusach za mniejszą ilość pieniędzy, gdy używano dobrej monety. Teraz natomiast, gdy [moneta] staje się gorsza, doświadczamy tego, że rośnie cena wszelkiej żywności i potrzebnych ludziom rzeczy. Z czego jasno wynika, że podły pieniądz może raczej żywić bezczynność niż wspierać ubóstwo. Nie będzie też mogło podniesienie wartości monety obciążyć płacących czynsz; ci bowiem, jeśli - jak się wydaje - będą płacić swemu panu więcej niż zwykle, będą też za wyższą cenę sprzedawać płody ziemi, bydło i inne tego rodzaju rzeczy. Wartość monety będzie sprawiedliwą miarą wzajemnej wymiany między płacącymi i przyjmującymi zapłatę.

Jeśli zatem nieszczęsne dotąd Prusy zechcemy podnieść z upadku za pomocą odnowy monety, to należy się przede wszystkim strzec zamieszania wynikającego z różnorodności rozmaitych mennic, w których jest bita moneta. Wielość bowiem [mennic] uniemożliwia ujednolicenie [pieniądza], trudniej jest też utrzymać w posłuszeństwie wobec przepisów wiele mennic niż jedną.

Trzeba więc doprowadzić do tego, żeby w całych Prusach była jedna, wspólna mennica, w której monety wszelkiego rodzaju będą znaczone z jednej strony wizerunkiem, czyli znakiem Ziem Pruskich, w taki sposób, że na górze znajdować się będzie dominująca korona, aby w ten sposób uznane było zwierzchnictwo Królestwa, z drugiej zaś strony znak księcia pruskiego również z koroną Królestwa na górze.

Gdyby się tego nie udało dokonać, ponieważ książę pruski będzie się upierał, starając się mieć własną mennicę, wyznaczy się najwyżej dwa miejsca, jedno na ziemiach Królewskiego Majestatu, drugie pod władzą księcia. W pierwszym będzie się bić monetę, którą na jednej stronie oznaczy się królewskim godłem, a na drugiej herbem Ziem Pruskich. Bitą w drugiej natomiast oficynie monetę z jednej strony oznaczy się królewskim godłem, z drugiej zaś znakiem książęcym, aby obie monety podlegały królewskiej władzy i mocą królewskiego rozkazu były używane i przyjmowane w całym Królestwie. Co będzie miało wielkie znaczenie dla pogodzenia umysłów i ułatwienia stosunków handlowych.

Jest jednak istotne, aby te dwie monety miały jednolity stop, wartość i oszacowanie, i aby zawsze zachowywały teraz uchwalone warunki pod czujnym nadzorem rządzących Rzeczpospolitą. I aby obaj władcy nie myśleli o zysku z bicia monety, ale żeby tyle tylko miedzi dodawano, a oszacowanie o tyle przenosiło wartość, by mogło to pokryć wydatki i od- jąć pretekst przetapiania monety.

Abyśmy z kolei znów teraz nie popadli w zamęt, jaki powoduje przemieszanie nowej monety ze starą, wydaje się konieczne, aby z chwilą pojawienia się nowej, stara została wycofana i całkowicie znikła, i odpowiednio do swej wartości została wymieniona w mennicach na nową. Inaczej daremny będzie trud odnowienia monety, a późniejszy zamęt może być gorszy od poprzedniego. Znów bowiem stara moneta zaszkodzi znaczeniu nowej, przemieszana z nią zaś sprawi, że całość będzie miała mniejszą wagę od właściwej i stanie się nazbyt liczna, wskutek czego powstanie niedogodność, o której już mówiliśmy. Ktoś może uzna, że należy jej zapobiec w ten sposób, że zostawi się stare monety o tyle je mniej szacując w stosunku do nowych, o ile wartość starych jest od nowych mniejsza lub gorsza. Nie można jednak tak postąpić nie popełniając wielkiego błędu. Panuje bowiem teraz tak wielka rozmaitość z groszami i szelągami, a nawet denarami, że z trudem można oszacować poszczególne monety zgodnie z faktyczną wartością i wzajemnie je od siebie odróżnić. Co sprawia, że wprowadzenie różnorodnych monet spowodowałoby niemożliwy do rozwikłania zamęt i przysporzyło trudności, niewygód i innych niedogodności prowadzącym interesy i zawierającym umowy. Tak więc lepiej będzie przy pojawieniu się nowej monety całkowicie usunąć starą. Trzeba bo- wiem raz ze spokojem znieść niewielką stratę, o ile można nazwać stratą coś, z czego rodzi się obfitszy zysk i trwalsza korzyść, a także bierze początek wzrost Rzeczypospolitej.

Bardzo trudno jest wszakże podnieść pruską monetę do owego pierwotnego znaczenia, a być może po tak wielkim upadku jest to niemożliwe, ponieważ jakiekolwiek jej naprawienie wymaga niemało trudu. W dzisiejszych jednak warunkach można ją, jak się wydaje, dogodnie odnowić, aby powróciła przynajmniej do stanu, gdy funt srebra to było 20 grzywien, a to w następujący sposób: przyjmie się dla szelągów trzy funty miedzi, czystego srebra natomiast jeden funt minus pół uncji albo tyle, ile trzeba odjąć na koszty. Stopi się wszystko, a z tego uczyni 20 grzywien, które będą warte jeden funt czyli dwie grzywny srebra. W ten sam sposób można bić szkojce czyli grosze i denary, według upodobania.

O porównaniu srebra do złota

Powiedzieliśmy wyżej, że złoto i srebro to podstawa dobroci monety. Co zaś zostało wy- łożone o srebrnej monecie, można po większej części odnieść również do złotej. Pozostaje nam dla odmiany wyłożyć zasady wzajemnej wymiany złota i srebra. Trzeba zatem najpierw rozważyć, jak ocenia się wartość czystego złota w stosunku do czystego (czyli szczerego) srebra, abyśmy przeszli od rodzaju do gatunku i od rzeczy prostych do złożonych. Następnie, stosunek oszacowania złota i srebra nieobrobionego jest taki sam, jak złota i srebra oznaczonego z zachowaniem tego samego stopu i odwrotnie, wartość złota oznaczonego w stosunku do złota nieobrobionego taka sama, jak srebra oznaczonego do srebra nieobrobionego, przy zachowaniu tego samego stopu i wagi. Najczystsze złoto, jakie się u nas oznaczone spotyka, to węgierskie floreny; zawierają bowiem minimalną ilość domieszki i tylko tyle, ile trzeba było odjąć na koszty w mennicy, dlatego słusznie wymienia się je na czyste złoto tej samej wagi, ponieważ znak pieczęci uzupełnia to, czego nie dostaje florenom. Z tego wynika, że taka sama jest wartość czystego srebra nieobrobionego w stosunku do czystego złota nieobrobionego i taka sama srebra w stosunku do węgierskich florenów przy zachowaniu wagi. 110 zaś węgierskich florenów sprawiedliwej i słusznej wagi, to znaczy po 72 grany, daje jeden funt (przez funt zawsze rozumiem dwie grzywny ciężaru). W ten sposób stwierdzamy, że powszechnie u wszystkich ludzi jeden funt czystego złota ma taką wartość, jak 12 funtów czystego srebra. Stwierdzamy jednak, że niegdyś jeden funt złota równał się 11 funtom srebra. Z tego powodu, jak się zdaje, od dawna postanowiono, żeby dziesięć złotych węgierskich [florenów] miało wagę [po] 1/11 funta, a gdyby przy tej samej wadze do dzisiaj za- chowała się ta sama cena, mielibyśmy doskonałą zgodność monety polskiej i pruskiej według wyłożonej zasady; gdyby się bowiem zrobiło ok. 20 grzywien z funta srebra, wypadłyby dokładnie dwie grzywny na złoty [floren] w miejsce 40 groszy polskich. Skoro jednak przyjęło się, że na jedną część złota wypada 12 części srebra, waga różni się od ceny tak, że 10 złotych [florenów] węgierskich równa się l i l/11 funta srebra. Jeśli zatem zrobi się 20 grzywien z l i l/11 funta srebra, polska i pruska moneta zostaną dokładnie, co do grosza zrównane [w wartości], a dwie pruskie grzywny wypadną na jeden złoty [floren] węgierski. Cena srebra jednak w półfuncie to będzie osiem grzywien i 10 szelągów albo blisko tego.

Gdyby jednak podłość monety i zguba ojczyzny nie budziły sprzeciwu, a ta niewielka odnowa natomiast i uzgodnienie zdały się nazbyt ciężkie, można by uznać, że niech pozostanie 15 groszy polskich na grzywnę, a na złotego [florena] węgierskiego dwie grzywny i 16 szkojców; można to osiągnąć bez trudu przy wskazanych już sposobach, jeśli uczyni się z funta srebra 24 grzywny. Tak działo się niedawno, gdy jeszcze 12 grzywien miało cenę połowy funta srebra i za takie pieniądze wymieniano złoty floren węgierski. Powiedziałem o tym, aby podać przykład i udzielić wskazówek. Niezliczone są bowiem sposoby ustanawiania monety, nie da się natomiast wyjaśnić wszystkich, ale wspólna zgoda po dojrzałym namyśle pozwoli określić ten lub inny, zależnie od tego, co się wyda najlepsze dla rzeczypospolitej. Jeśli stosunek monety do węgierskiego florena będzie prawidłowy i nie zajdzie pomyłka, łatwo również inne floreny dadzą się wycenić w stosunku do nich zgodnie z zawartością złota i srebra.

To, co zostało powiedziane o naprawie monety, wystarczy, aby można było zrozumieć, w jaki sposób zginęło jej znaczenie i jak może być przywrócone, co - mam nadzieję - jasno wynika z wyżej przedstawionych rozważań.

Epilog redukcji monety

W kwestii naprawy i utrwalenia monety należy, jak się wydaje, wziąć pod uwagę co następuje:

  1. Aby nie zmieniano bez dojrzałego namysłu i jednomyślnej uchwały panów rady.
  2. Aby wyznaczono, jeśli to możliwe, tylko jedno miejsce na mennicę, gdzie bito by monetę nie w imieniu jednego miasta, lecz całej ziemi i z jej znakiem; skuteczności tego po- stanowienia dowodzi polska moneta, która tylko dlatego zachowuje swe oszacowanie na tak wielkim obszarze ziem.
  3. Aby przy wypuszczaniu nowej monety zakazano [używania] starej i wycofano ją.
  4. Aby zawsze, bez wyjątków i niewzruszenie przestrzegano tego, że nie więcej niż 20 grzywien powstaje z jednego funta czystego srebra po odjęciu tego, co należy odprowadzić na koszty dla mincerza. W ten sposób, aby pruska moneta pozostawała w odpowiednim stosunku z polską, tak że na pruską grzywnę składać się będzie 20 groszy pruskich i tak samo 20 groszy polskich.
  5. Aby się strzec nadmiaru pieniądza.
  6. Aby wszystkie rodzaje monet były wypuszczane razem, to znaczy aby jednocześnie bito szkojce czyli grosze, szelągi i denary.

Co do tego, jak wielka winna być przymieszka [miedzi], czy mają być bite grosze i szelągi, czy również srebrne denary, które miałyby wartość wiardunku [1/4], 1/2 lub nawet całej grzywny, pozostaje do decyzji zainteresowanych, z tym zastrzeżeniem, aby sposób i rozstrzygnięcie były takie, że nie ulegną zmianie w przyszłości.

Trzeba też rozważyć sprawę denarów, choć mają teraz tak małą wartość, że w całej grzywnie znajduje się zaledwie nieco ponad grosz srebra.

Ostatnia trudność wiąże się z umowami i zobowiązaniami zawieranymi przed i po wy- puszczeniu nowej monety. W tych sprawach trzeba znaleźć sposób, aby strony zawierające umowy nie były zbyt obciążone, jak postąpiono w dawnych czasach, co widać z opisu zawartego na dołączonej karcie.

Przekład Ewy Jolanty Głębickiej
strona do druku
Mikołaj Kopernik
strona główna
strona główna
BIOGRAFIA
NAUKA I ODKRYCIE
REWOLUCJA KOPERNIKAŃSKA
ARCHIWUM
BIBLIOTEKA
GALERIA
o projekcie
partnerzy
kontakt