Rozwój medycyny od starożytności do XV wieku
Spór, jaki wiedli filozofowie w XIX w., zastanawiając się, na ile medycyna jest umiejętnością praktyczną, sztuką sprawnych rąk i chłodnego oka, na ile zaś nauką, gdzie decydują twarda wiedza i umiejętność logicznego rozumowania, pozostał nierozstrzygnięty. I rozstrzygniętym być nie mógł. Medycyna bowiem zależy od obu – sztuki i nauki, obie w niej współistnieją i obie wpływają na siebie wzajemnie. Rację miał Władysław Szumowski, mówiąc, że w różnych epokach zmieniał się wyłącznie udział jednej lub drugiej w ciągłym poszukiwaniu remediów na trapiące człowieka schorzenia.
Gdy mówimy o początkach medycyny, pogrążamy się w mrokach domysłów i przypuszczeń, polegając na naszej szczątkowej wiedzy, i zmuszeni jesteśmy szukać oparcia bardziej w hipotetycznych rekonstrukcjach niż szkielecie faktów. Nieliczne zachowane fragmenty ludzkich kości z wyraźnym śladem zrostów po złamaniach, czaszki poddane trepanacji, ryty i malunki naskalne, mikroskopijne ślady ziół leczniczych, znajdowane na stanowiskach archeologicznych, to z grubsza wszystko, co moglibyśmy jakoś powiązać z praktykami leczniczymi naszych paleolitycznych i neolitycznych antenatów. Nie jest tego wiele, sięgamy zatem do tradycyjnych kultur syberyjskich i afrykańskich, szukamy wskazówek we współczesnej etnografii, żeby odtworzyć, choćby tylko w zarysie, przeszłość.
Jeśli nie popełniliśmy jakiś znaczących błędów, jeśli nasze wnioskowanie per analogiam było prawidłowe, to prahistoryczne początki medycyny winny być silnie związane z wiarą w moce nadprzyrodzone. Suprnaturalizm i towarzyszące temu przekonanie, że bóstwa są faktycznymi sprawcami życia i śmierci, zdrowia i choroby (teurgia) mogły stanowić najbardziej charakterystyczne cechy ówczesnego sposobu widzenia świata. W oglądzie rzeczywistości i próbie jej uchwycenia prawdopodobnie główną rolę odgrywały instynkt i bezpośrednie doświadczenie zmysłowe (empiria). Potrafiono już z pewną wprawą opatrywać rany i złamania, raczkowało wówczas ziołolecznictwo.
Kiedy rodzi się pismo i możemy po raz pierwszy wniknąć w świat mieszkańców Międzyrzecza i doliny Nilu, dostrzeżemy tam również problemy zdrowia i choroby. Z egipskich papirusów wyłoni nam się obraz wysoko postawionej chirurgii, ginekologii i położnictwa, a nade wszystko okulistyki. Egipcjanie potrafili usuwać zaćmę i z tego, co wiadomo z późniejszych przekazów greckich i rzymskich, robili to po mistrzowsku. Znali już szereg leków pochodzenia roślinnego i zwierzęcego, a także nie gardzili w swoich apteczkach sproszkowanymi minerałami. Sporządzali całkiem wyrafinowane receptury, choć możemy poważnie wątpić, aby medykamenta wedle nich przygotowane miały jakiś zbawienny skutek dla zdrowia pacjenta. Nie znano za to nad Nilem anatomii człowieka. Mimo że w trakcie zabiegów mumifikacji często usuwano wnętrzności, brak jakichkolwiek dowodów zainteresowania ich prawdziwą funkcją w żywym organizmie. Zadowalano się w pełni ich symbolicznym, rzec można, magicznym wymiarem, nie wnikając w fizyczną naturę konstrukcji człowieka. Zresztą nie odczuwano takiej potrzeby, skoro wierzono, iż cała dostępna wiedza o świecie zapisana została przed wiekami ręką boga mądrości Thota. Czterdzieści ksiąg, tyle, wedle wierzeń, wystarczało, aby pomieścić faktyczny obraz świata, w tym wiedzy o zdrowiu i chorobie. Grecy nazwą te księgi hermetycznymi.
Mieszkańcy Mezopotamii także zawierzali swój los bogom. Odpowiedzi na nurtujące ich pytania szukali na nocnym niebie. Astronomia i jej mniej uczona siostra astrologia stały u podstaw wszelkiej nauki, w tym i medycyny. Diagnostykę, tę, która stoi na samym początku wszelkiego leczenia, powierzono konstelacjom, znakom dostrzeganym na niebie, kształtowi i barwie wątroby zwierząt ofiarnych, z której rokowano o zdrowiu pacjenta, odwoływano się, tak jak nad Nilem, do sennych majaków chorego. Z zachowanych tabliczek pokrytych znakami pisma klinowego wyłania się niejasny obraz rozpoznawanych schorzeń i zaleceń lekarskich. Słynny Kodeks Hammurabiego (XVIII w. p.n.e.) przynosi nam szereg informacji o kapitalnym znaczeniu, w tym również i tych, którymi winien zainteresować się historyk medycyny. Możemy dowiedzieć się i wyobrazić sobie, czym był zawód lekarza w starożytnej Babilonii, jakim ryzykiem i odpowiedzialnością był obarczony, wreszcie jakim statusem cieszyli się w ówczesnym społeczeństwie lekarze. Jednak o samej medycynie i jej technikach leczenia dowiedzieć się z kodeksu jest bardzo trudno. Wiedzę o charakterze medycyny Międzyrzecza i Egiptu zawdzięczamy głównie Herodotowi z Halikarnasu (V w. p.n.e.), greckiemu podróżnikowi i historykowi, który przemierzając różne kraje, sporządzał dokładny opis panujących w nich obyczajów.
Gdy nastał świt cywilizacji greckiej, to właśnie nad Nilem i pomiędzy Eufratem a Tygrysem szukano wzorców dla własnych poszukiwań i przedsięwzięć. Widać to wyraźnie w architekturze, rzeźbie, motywach zdobiących naczynia w okresie Grecji archaicznej, gdy naśladownictwo bliskowschodnich form i treści należało do dobrego tonu, wręcz obowiązku elit i ludzi wykształconych. Nie inaczej było z medycyną, która wchłonęła i ślepo hołdowała temu wszystkiemu, co przychodziło z tamtych obszarów, mieszając to z rodzimą ludową tradycją. Oneiroskopia uprawiana w świątyniach Appolina i jego syna Asklepiosa, rokowanie lekarskie wykorzystujące astronomię, symbolika liczb, zawiłe i przepojone magią recepty – oto wizerunek medycyny greckiej tamtej doby. Wszystko to jednak zmieniło się wraz z pojawieniem się Hipokratesa z Kos (ok. 460–370 p.n.e.), którego tradycyjnie nazywa się ojcem medycyny i którego słowa przysięgi po dziś dzień są podstawą deontologii lekarskiej. Nie odrzucając wiary przodków i nie podważając boskich autorytetów, Hipokrates wskazał na inne niż dotychczas, bo wysnute na drodze filozoficznej, podłoże trapiących człowieka chorób, tworząc pierwszy racjonalny model czynności ludzkiego organizmu. Idąc tropem greckich filozofów przyrody, którzy szukali zasady wszechrzeczy (apeiron), Hipokrates wskazał na cztery ciecze, które miały być odpowiedzialne za stan życia organizmu. Ich wzajemna równowaga decydowała o zdrowiu, przewaga którejś z nich prowadziła do choroby. Owe ciecze (humores) dały nazwę dla stworzonej przez Hipokratesa patologii, która odtąd określana będzie mianem patologii humoralnej. Od tego momentu możemy z coraz większym przekonaniem mówić o naukowym obliczu medycyny. Tą drogą będą podążać zwolennicy medycyny empirycznej i szkoły aleksandryjskiej, w której po raz pierwszy prowadzić się będzie obserwacje anatomiczne na ludzkich zwłokach. To jej przedstawiciele ugruntują pozycję Hipokratesa, zbierając pisma swego poprzednika w jednym kodeksie, znanym jako Codex Hippocraticum. Tak oto rodziły się podstawy współczesnej medycyny w Europie.
Tak jak w Hipokratesie widzi się fundatora medycyny naukowej, tak Klaudiusza Galena (130–200 n.e.) można uznać za tego, który w pełni jej naukowość potwierdził. Galen, lekarz gladiatorów i cesarzy rzymskich był już za życia legendą, po śmierci zaś stał się wręcz ikoną dla kolejnych pokoleń medyków. Stworzona przezeń nauka anatomii człowieka obowiązywała nieprzerwanie przez kolejnych trzynaście stuleci, czyli do chwili, kiedy Andreas Vesalius udowodnił, że powstała ona wyłącznie na podstawie sekcji zwłok wielu gatunków zwierząt i jest w istocie anatomią jakiejś nieistniejącej hybrydy. Mimo że fałszywa, była jednak pierwszą próbą całościowego opisu budowy ciała człowieka. Podobnie model powstawania i przepływu krwi w ludzkim organizmie okazał się w końcu nieprawdziwy, a twierdzenie Galena, że krew powstaje bezpośrednio z pokarmu i w swojej wędrówce w górę wzbogacana jest ożywczym pierwiastkiem, czyli pneumą, z dzisiejszego punktu widzenia jawi się jako naiwne. Ale trzeba było czternastu wieków, nim William Harvey dał w 1628 r. eksperymentalny dowód dużego krążenia krwi. Do tego czasu była to właściwie jedyna spójna teoria fizjologiczna. Nic natomiast nie straciła na ważności zaobserwowana i opisana przez Galena charakterystyka stanu zapalnego, podobnie jak określona przez niego różnica w działaniach leków w zależności od sposobu, drogi i dawki, w jakiej są podawane. Fundamentalne wręcz zasady, jakie Galen wypracował przy opatrywaniu złamań otwartych i zamkniętych, były aktualne aż do drugiej połowy XIX w.
Średniowiecze, zazwyczaj krytyczne wobec pogańskiego dorobku starożytności, przyjęło wykładnie nauki Hipokratesa i Galena jako obowiązujące, ba – nie podlegające dyskusji. Zarówno medycyna uprawiana w zaciszu klasztorów, jak i ta wykładana w uniwersyteckich salach nie śmiała wątpić w nieomylność obu. Nawet tak nietypowa, jak na tę epokę, szkoła medyczna w Salerno, gdzie prócz medycyny greckiej i rzymskiej zgłębiano teksty arabskie i żydowskie, gdzie mogły studiować i wykładać kobiety, ze słynną Trotulą (XI w.) na czele, nawet tu nie podważono nigdy hipokratejsko-galenowych pryncypiów. Diagnostyka nie wychodziła poza ogólny ogląd pacjenta, badanie tętna, uroskopię. Chętnie stawiano horoskopy i przeprowadzano drobiazgowy wywiad. Chirurgię jako niegodną miana prawdziwej medycyny wypchnięto poza jej nawias. Odtąd mieli się nią parać rzemieślnicy, zwani cyrulikami. Im więcej lat mijało, tym bardziej niewzruszony wydawał się ten gmach wiedzy. Przełom miał nastąpić dopiero w XVI w.
Traktat o biciu monety i poglądy ekonomiczne Kopernika | Medycyna w czasach Kopernika |